Antoni Gut
Moderator
Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 6:41, 11 Sty 2009 Temat postu: Czas odejść z Unii Europejskiej - uważa Roman Giertych |
|
|
Giertych: zasady Unii przestały obowiązywać
Bernadeta Waszkielewicz , Eliza Olczyk 09-01-2009, ostatnia aktualizacja 09-01-2009 18:25
- Czas odejść z Unii Europejskiej - uważa Roman Giertych założyciel i pierwszy przewodniczący LPR. Według niego polscy politycy powinni przygotować plan wycofania się z UE około 2013 roku, czyli po skorzystaniu z pieniędzy, które Unia przewidziała dla nas na lata 2009-2013.
autor zdjęcia: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa
Roman Giertych
+zobacz więcej
Dlaczego? Bo zdaniem byłego wicepremiera w planie budżetowym na następne lata nie będzie już dużych pieniędzy dla Polski - po pierwsze z powodu kryzysu, a po drugie dlatego, że do Unii Euroepejskiej zostały przyjęte biedniejsze od nas kraje czyli Bułgaria i Rumunia. Tak więc pod względem finansowym obecność w UE przestanie nam się opłacać a będziemy podlegali różnym unijnym ograniczeniom, które mogą hamować naszą gospodarkę, a nawet pociągnąć ją na dno.
- Komisja Europejska zezwala na dofinansowanie miliardami dolarów banków, a nie zezwala na pomoc naszym stoczniom. To się kupy nie trzyma, a rząd nie reaguje - mówi Giertych w wywiadzie dla âRzâ, który ukaże się w jutrzejszym numerze gazety. - Trzeba więc pomyśleć o wyjściu z UE, polityka jest brutalna. Teraz musimy się martwić o siebie. Zresztą Unii Europejskiej â w sensie pomysłu na nią â już nie ma. Gdzie jest wolna konkurencja? Państwa same dopłacają sobie do banków. Jeśli więc zasady Unii przestały obowiązywać w tych państwach, które w UE decydują, to dlaczego my się mamy do nich stosować. Dlaczego mamy płacić za emisję CO2 jeżeli możemy nie płacić? Za parę lat może się okazać, że UE to tylko idea sowicie opłacana przez podatników ale nie przynosząca żadnych korzyści. Kryzys może potrwać 10 lat. Może zaistnieć sytuacja, że wagony Unii po kolei będą spadały w przepaść. Musimy mieć plan, że ktoś wyjdzie z siekierą i odetnie nasz wagon od reszty, bo inaczej nas wciągną.
Kontrowersyjne pomysły Giertycha, które są wodą na młyn eurosceptyków, mają prawdopodobnie przygotować grunt pod kampanię LPR do europarlamentu.
Rzeczpospolita
Kolega prezesa został dyrektorem
piątek 9 stycznia 2009 18:27
Wszechpolacy opanowują TVP
Miało być tak opięknie i bez kumplostwa. Nowy, tymczasowy zarząd TVP zapewniał, że na kierownicze stanowiska będą konkursy i nie będzie kumplostwa w obsadzaniu stanowisk. Ale deklaracja sobie, a życie sobie. Były wszechpolak, były poseł LPR i rzecznik klubu parlamentarnego tej partii, Piotr Ślusarczyk będzie kierował pracami biura zarządu TVP - dowiedział się DZIENNIK.
Nowy prezes TVP, Piotr Farfał twierdzi, że chce mieć kogoś zaufanego, by pokierował jedną z najważniejszych komórek telewizji.
Ślusarczyk pracuje w TVP już od ponad roku. Do tej pory pełnił jednak funkcję starszego specjalisty w Dziale Reemisji Sygnału, części Biura Współpracy Międzynarodowej i Handlu.
>>> Przeczytaj o pałacowym przewrocie w TVP
O jego awansie pracownicy TVP dowiedzieli się w trakcie posiedzenia zarządu spółki. Oficjalnie będzie wicedyrektorem biura zarządu. Ale jego przełożony, Jan Polkowski, najbliższy współpracownik byłego prezesa Andrzeja Urbańskiego, jest już na wypowiedzeniu, więc to Ślusarczyk, jak mówią nasi rozmówcy, w praktyce będzie kierował pracami biura.
Jak dodają, dla nich ta nominacja nie jest zaskoczeniem. "Farfał wielokrotnie wcześniej deklarował, że w biurze zarządu i w telewizyjnych kadrach będzie chciał zatrudnić ludzi, którym bezgranicznie ufa. Jak widać Ślusarczyk spełnia to kryterium" - mówi nam jeden z pracowników TVP
Anna Nalewajk, Marcin Graczyk
Czabański: wolę z Kaczyńskimi przegrać
guu , pap , pmaj , zyt 10-01-2009, ostatnia aktualizacja 10-01-2009 21:40
Rada nadzorcza Polskiego Radia odwołała prezesa spółki Krzysztofa Czabańskiego i wiceprezesa Jerzego Targalskiego. Ogłosiła konkurs na dwóch nowych członków zarządu, który rozstrzygnie do połowy lutego.
autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
Krzysztof Czabański
+zobacz więcej
- Wolę z braćmi Kaczyńskimi przegrać, niż z tym towarzystwem szemranym, Samoobroną, LPR i PO, wygrać - komentuje decyzję Czabański.
- W poniedziałek w Rzeczpospolitej ukaże się ogłoszenie o konkursie na dwóch nowych członków zarządu. Na posiedzeniu 14 lutego chcielibyśmy przesłuchać kandydatów i dokonać wyboru - powiedział szef Rady Nadzorczej PR Adam Hromiak.
Dodał, że kandydaci mogą się zgłaszać w ciągu 30 dni od ukazania się ogłoszenia. Powinni oni mieć doświadczenie w pracy w mediach i zarządzaniu.
- Rada zachowała się rozsądnie - ocenił szef Rady Nadzorczej PR Adam Hromiak.
- Skończyła się moja misja w radiu publicznym. Dzięki ludziom dobrej woli, m.in. premierowi Kaczyńskiemu i prezydentowi Kaczyńskiemu można było przez ostatnie 2 lata budować dobre radio publiczne. Umożliwiało to poparcie tych polityków, a także m.in. ludzi Kościoła - ocenił Czabański, który prezesem Polskiego Radia został 30 czerwca 2006 roku.
- Nie mam komentarza do tej sprawy - stwierdził prezes PiS Jarosław Kaczyński. - My wielokrotnie zaprzeczaliśmy, że Polskim Radiem rządzi PiS.
Wijas: Zmniejszymy liczbę współpracowników
Członek zarządu PR Robert Wijas powiedział po głosowaniu, że odwołanie Czabańskiego i Targalskiego, podobnie jak ich wcześniejsze zawieszenie, nie spowoduje radykalnych zmian w radiu. Zapowiedział jednak, że zarząd w obecnym składzie przygotowuje projekt modernizacji spółki. - Rozważamy np. czy nie będzie racjonalne oparcie radia na pracownikach, zmniejszając liczbę współpracowników - mówił Wijas.
Dodał, że zarząd skłania się też do utrzymania sytuacji, w której jedna osoba zarządza Informacyjną Agencją Radiową i Programem I (obecnie jest to Wincenty Pipka). Zarząd planuje też "reorganizację multimedialnych projektów w spółce". Wijas nie chciał mówić o ewentualnych zmianach personalnych.
Czabański i Targalski w połowie listopada zostali przez radę nadzorczą (głosami członków rekomendowanych przez LPR i Samoobronę) zawieszeni na trzy miesiące w pełnieniu obowiązków.
Oficjalnym powodem było nieudzielenie obu członkom zarządu absolutorium ministra skarbu. Przeciwnicy zawieszenia obu prezesów zarzucali, że to decyzja wyłącznie polityczna.
Do zarządu został oddelegowany wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej, Bogusław Kiernicki.
"Rz" Online
Bierzmy pieniądze i w nogi
Bernadeta Waszkielewicz , Eliza Olczyk 09-01-2009, ostatnia aktualizacja 10-01-2009 04:34
- Czas odejść z Unii Europejskiej - uważa Roman Giertych założyciel i pierwszy przewodniczący LPR. Według niego polscy politycy powinni przygotować plan wycofania się z UE około 2013 roku, czyli po skorzystaniu z pieniędzy, które Unia przewidziała dla nas na lata 2009-2013.
autor zdjęcia: Michał Walczak
źródło: Fotorzepa
Roman Giertych
+zobacz więcej
Rz: Łatwo jest zamienić salę plenarną Sejmu na sądową?
Roman Giertych: Nie tak trudno. Sala plenarna Sejmu jest o wiele trudniejsza niż sala sądowa. Sędziowie z reguły nie przerywają, nie przekrzykują mnie, nie wygłaszają złośliwości, nikt chórem nie skanduje obraźliwych tekstów. To o wiele przyjemniejsze audytorium niż sala sejmowa, która jest brutalnym środowiskiem dla mówcy. Jeśli ktoś nie jest przygotowany na różne utrudnienia, to może zostać zbity z tropu i jego wystąpienie trafia do kosza.
Tęskni pan do polityki?
Nie. I nawet jeśli kiedyś wrócę do parlamentu, to na pewno już nie do polityki zawodowej, czyli takiej, która by oznaczała zamknięcie mojej kancelarii adwokackiej. Osoba, którą stać na prowadzenie polityki ma bowiem inną relację z wyborcami od tej, która się z polityki utrzymuje. I patrząc na nasz parlament należałoby się zastanowić w ogóle nad wprowadzeniem takiej zasady, że posłowie muszą utrzymywać się sami zaś parlament obraduje w sesjach. Przed wojną posłowie to byli reprezentanci narodu, których stać było, by raz na parę miesięcy pojechać do Warszawy i głosować nad ustawami.
Ale to rodzi zagrożenie, że będziemy mieć samych reprezentantów Kulczyka, Krauzego, Gudzowatego â czyli najbogatszych.
To mogło nam grozić 10 lat temu. A teraz ludzie nie głosują na bogatych biznesmenów â to raz. Dwa â mamy już klasę średnią, którą stać, by na 4 lata ograniczyć swą aktywność biznesową na rzecz dobra publicznego.
Wiem po sobie, że inaczej zachowuje się polityk, który ma co ze sobą zrobić, gdy wypadnie z parlamentu, a inaczej ten, kto jest uzależniony od mandatu, bo zawodowo nie ma do czego wracać. Jeden z posłów, Ruchu Katolicko-Narodowego w IV kadencji Sejmu, dziś jest stróżem nocnym!
Gdyby wprowadzić taką zasadę, że poseł sam się utrzymuje, to nie byłoby tej masy polityków z przypadku, którzy nie mają nic do powiedzenia. Kilka miesięcy temu rozmawiałem z wieloletnim posłem Platformy, który twierdzi, że posłowie prezentują coraz niższy poziom. A to dlatego, że gdy partia jest w Sejmie kilka kadencji, to jej przywódca przez te lata wycina wszystkich, którzy są dla niego potencjalnym zagrożeniem. Czyli tych najbardziej prężnych i inteligentnych. Po latach zostają wokół niego może ze trzy jednostki wiedzące, na czym polega życie polityczne. Reszta to wciskacze guzików do głosowania â bez kompetencji, inteligencji, upoważnień, nikogo nie reprezentujący.
PO taka jest?
To dotyczy wszystkich partii, mojego ugrupowania też, gdy było w Sejmie. Bo taki jest mechanizm. Nie mamy polityków tylko urzędników, których się koszaruje w hotelu jednogwiazdkowym przy ul. Wiejskiej i trzyma się ich tam cztery lata. A już po dwóch oni wszyscy głupieją.
Wyższy był poziom, gdy w Sejmie był Andrzej Lepper?
Lepper to prymityw. Ale zdolny. A jego obecność w Sejmie jest najlepszym dowodem, że mam rację. Jego ludzie pchali się do parlamentu, by spłacić długi z pensji posła.
Woli pan takich posłów jak przedsiębiorca Janusz Palikot, znany głównie z różnych ekscesów?
Takie przypadki zawsze będą. Nie da się ich uniknąć. Ale ta sprawa się inaczej rozwiąże, zobaczycie panie.
Jak? Zostawi go pan w skarpetkach? Reprezentuje pan byłą żonę Palikota w sprawie o podział majątku.
Nie chodzi tylko o majątek. Toczą się też inne sprawy.
Jak pan z perspektywy czasu ocenia swój pobyt w rządzie?
Jestem z niego zadowolony. Uważam że dzięki mnie nie ma dziś specjalnych problemów z przemocą w szkołach. Od czasu wprowadzenia programu âZero tolerancjiâ szkoły siedemnastokrotnie częściej zawiadamiają policję o przestępstwach popełnianych przez uczniów. Wystarczyło wprowadzić zasadę, że nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym, co obliguje dyrektora do zgłaszania takich zdarzeń. A wiadomo, że jeżeli reaguje się na przemoc, to ona nie eskaluje.
Był pan jednak ministrem budzącym ostre emocje. Czy teraz, w pracy adwokata, to panu pomaga czy szkodzi?
Nie widzę, by mi to specjalnie przeszkadzało. Mam tylko świadomość, że do każdej sprawy muszę się mocno przygotować. Dlatego, że sędziowie często lubią się ze mną zmierzyć.
I udowodnić, że jest pan niekompetentnym prawnikiem?
Nie jestem niekomepetentnym prawnikiem, a w sądach częściej spotykam się z życzliwością niż z negacją.
Ma pan dużo klientów?
Nie narzekam.
Dlaczego bierze pan takie sprawy, jak morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki? Ona nie daje wielkich pieniędzy, ale za to rozgłos w mediach, tak?
W tej sprawie zwróciła się do mnie rodzina księdza i rzeczywiście prowadzę ją non-profit. A myślę, że wkrótce przyniesie spore zaskoczenie. Być może Prokuratura jest bliżej prawdy niż kiedykolwiek. W ciągu najbliższych miesięcy może nastąpić przełom, po wielu latach.Więcej nie powiem, bo wiąże mnie tajemnica śledztwa.
Reprezentuje pan nie tylko byłą żonę posła Palikota, ale też żonę chirurga Mirosława G., oskarżanego prócz korupcji o znęcanie się nad osobą najbliższą. Przyszły do pana właśnie dlatego, że był pan ważnym politykiem?
Motyw żony pana Mirosława G. był zupełnie inny. Czym się kierowała pani Maria Nowińska â nie wiem. Natomiast co do pana Palikota, to nasuwa mi się inna refleksja. Jego komisja ma upraszczać przepisy dla przedsiębiorców. A jako przedsiębiorca â bo prowadzę własną firmę prawniczą i spółkę â muszę powiedzieć, że w ciągu półtora roku rządów Platformy przepisy te zmieniają się nieustannie na gorsze. Na przykład od 18 stycznia każda firma musi mieć swojego strażaka. A to oznacza, że muszę wydać 1200 złotych na przeszkolenie pracownika. Poza drobiazgami z zakresu kontroli nie zauważyłem żadnego przepisu, który by został zmieniony na plus. Rząd PO kontynuuje socjalistyczną politykę biurokratyzacji życia. Z pełnym oddaniem.
PO okłamała wyborców czy jest niekompetentna?
To są ciamciaramcie. Donald Tusk może by i chciał ograniczyć biurokrację, ale ktoś tak źle pisze mu ustawy. Weźmy obowiązek posiadania certyfikatu energetycznego na każde sprzedawane mieszkanie. To unijna ustawa, która była omawiana w rządzie PiS, ale wspólnie z Radkiem Sikorskim zablokowaliśmy ją na rok. Bo ona spowoduje tylko stworzenie nowej kasty urzędników, którzy będą chodzić i za 2 tys. zł dawać pieczątki, ile energii zużywa nasze mieszkanie. Myślę, że Tusk nie miał nawet świadomości, co zrobił milionom ludzi.
Sikorski nadal jest w rządzie. Nic nie powiedział?
Nikt na Radzie Ministrów nie kontroluje do końca tych ustaw. Ja byłem ciekaw, dlatego czytałem i wiedziałem. Ale to drobiazg. Znacznie poważniejsze jest to, że Platforma w obliczu nadchodzącego kryzysu zwiększa integrację Polski z Zachodem. To ogromny błąd.
Mówi pan o deklaracji wejścia do eurolandu?
O euro, o namawianiu prezydenta, żeby podpisał traktat lizbońskiego, a przede wszystkim o zgodzie na bezczelne ingerencje UE, np. w stocznie. Komisja Europejska zezwala na dofinansowanie miliardami dolarów banków, a nie zezwala na pomoc naszym stoczniom. To się kupy nie trzyma, a rząd nie reaguje.
Co rząd powinien zrobić?
Przygotowywać wariant osłabienia relacji z Zachodem â politycznego wyjścia ze struktur UE, przy zachowaniu układu z Shengen, i przejścia do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, tak jak Norwegia. Poza tym 80 proc. systemu bankowego jest w rękach zagranicznego kapitału, a teraz jest czas, żeby wkupić przynajmniej część poprzez PKO BP.
Powinniśmy się wycofać z UE? To trzeba podpisać traktat lizboński, tam jest taka procedura, teraz jej nie ma.
Unia jest zbudowana na prawie traktatów, do których zastosowanie ma konwencja wiedeńska. A ona zezwala na wypowiedzenie umowy międzynarodowej w określonych sytuacjach, np. w stanie wyższej konieczności albo gdy zmianie uległy reguły.
Wtedy utracimy środki unijne, a przecież widać gołym okiem, jak wiele one Polsce dały.
Tak. Dlatego wcale bym się nie spieszył z taką decyzją. Wykorzystajmy tyle środków, ile się da. Negocjacje strony finansowej wejścia Polski do UE zostały przeprowadzone per saldo korzystnie. A to dzięki silnej opozycji, która umacniała negocjującego je premiera Leszka Millera. Przed każdymi negocjacjami Miller przychodził do mnie i prosił o awanturę w Sejmie, żeby wzmocnić swoją pozycję przed Brukselą.
Tak czy siak â finansowo dobrze wyszliśmy na pierwszych latach w Unii. Nie ma co do tego wątpliwości. Ale âto se ne wratiâ. Jest kryzys, więc wszyscy będą ograniczali wydatki i w następnej perspektywie budżetowej nikt nie będzie chciał Polsce dopłacać euro. Poza tym weszły do UE nowe kraje, które są biedniejsze niż my.
Czyli powinniśmy wykorzystać swój budżet przewidziany do 2013, a potem powiedzieć Unii do widzenia?
Trzeba o tym pomyśleć. Nawet najbardziej gorliwi euroentuzjaści chyba nie prognozują, że Polska na następnym budżecie cokolwiek zyska. Trzeba więc pomyśleć o wyjściu z UE, polityka jest brutalna. Teraz musimy się martwić o siebie.
Zresztą Unii Europejskiej â w sensie pomysłu na nią â już nie ma. Gdzie jest wolna konkurencja? Państwa same dopłacają sobie do banków. Jeśli więc zasady Unii przestały obowiązywać w tych państwach, które w UE decydują, to dlaczego my się mamy do nich stosować. Dlaczego mamy płacić za emisję CO2 jeżeli możemy nie płacić? Za parę lat może się okazać, że UE to tylko idea sowicie opłacana przez podatników ale nie przynosząca żadnych korzyści. Kryzys może potrwać 10 lat. Może zaistnieć sytuacja, że wagony Unii po kolei będą spadały w przepaść. Musimy mieć plan, że ktoś wyjdzie z siekierą i odetnie nasz wagon od reszty, bo inaczej nas wciągną.
Taki plan to zadanie dla rządu czy dla opozycji?
To jest zadanie dla opozycji, bo rząd przygotowując taki plan musiałby go po prostu zrealizować. A tu chodzi o istnienie takiego awaryjnego wyjścia. Obecny rząd, tak jak kiedyś Miller, powinien puszczać oko: no wiecie, my chętnie, ale mamy na plecach oddech opozycji.
Myśli pan, że Tusk z Kaczyńskim są w stanie się dogadać w tej sprawie?
Jarek Kaczyński jest niezdolny do współpracy. Z kimkolwiek. Ma dobre poglądy, dobre recepty i przewidywania, ale nie jest w stanie współpracować z nikim, kto nie wykonuje ślepo jego poleceń i nie ma zdania identycznego jak on. Nie był w stanie współpracować z nami, Kazimierzem Ujazdowskim, Ludwikiem Dornem i całym szeregiem osób.
Czyli brakuje LPR w parlamencie?
Brakuje nurtu, który byłby przeciwny nie tylko naszej integracji z UE, ale wręcz kwestionował jej racjonalność z powodów ekonomicznych.
A pan będzie kandydował do europarlamentu? Może znów Jacek Kurski zrobi LPR kampanię i wprowadzicie posłów do Brukseli?
Nie będę kandydował. I to nieprawda, że Kurski robił LPR kampanię w 2004 r.
Skoro tak pan nie lubi Kaczyńskiego, to pewnie cieszy się pan że âdorżnęliście watahy PiS w TVPâ?
Nieprawdą jest, że wysłałem tej treści sms-a do Radka Sikorskiego.
Może nie dokładnie tej treści, ale jakiegoś pan wysłał?
Nie będę się spowiadał z esemesów wysyłanych do różnych osób, bo to moja prywatna sprawa.
Dobrze się stało, że Farfał zastąpił Urbańskiego?
To sprawa rady nadzorczej TVP. Patrzę na to z boku choć z życzliwością. Nie ukrywam natomiast, że różnym osobom, które dzwoniły do mnie mówiłem, że jeden członek rady nadzorczej, który rezygnuje z funkcji, nie może paraliżować decyzji całego organu, jak twierdzi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Taką opinię prawną prezentowałem osobom, które mnie o to pytały i nie brałem za to pieniędzy.
Prezesowi Farfałowi też pan tę opinię przedstawił?
Różnym osobom. Czy ktoś się tym kierował? Trudno mi powiedzieć.
Czy takie nagłe zmiany, kończące się sowitymi odprawami dla wyższych rangą, to właściwie zarządzanie naszymi podatkami?
Czy z tego powodu pan Urbański miał być prezesem dożywotnim?! Przy okazji dementuję informację jakobym spotykał się w politykami PO w tej sprawie. Nie utrzymuję kontaktów z tą partią, poza relacjami towarzyskimi z ludźmi, z którymi się polubiliśmy. Nie ma też żadnego porozumienia politycznego między mną, a PO, bo uważam, że Platforma uprawia szkodliwą politykę. Wszyscy za to zapłacimy, bo nieróbstwo kosztuje. Zapłacą za nie ogromną cenę, bo kryzys przeorientuje scenę polityczną, jak w 2001 roku. Nie wiem kto na tym zyska. SLD raczej nie, bo postawili przedszkolaków na czele.
Pan był od nich młodszy, gdy startował pan z LPR.
Nie chodzi o wiek, tylko o dojrzałość. Ci panowie są dzieciuchowaci. Może PSL wybije do góry, trudno powiedzieć, co będzie.
Zapowiadał pan, że wytoczy setki spraw dziennikarzom za teksty na pana temat. Po co to robić po latach?
âRzeczpospolitaâ nie ma się czego bać. Ale wytoczę około stu procesów. Na razie mam przygotowane 20 spraw, poszło do sądów 8. Np. âNewsweekâ napisał, że nielegalnie wybudowałem dom, szambo, oszukałem przedsiębiorcę. Proszę się nie dziwić, że skoro u mnie były oględziny, robili demolkę i zdjęcia czy wszystko jest zbudowane prawidłowo, a sąd wreszcie prawomocnie umorzył postępowanie, to chcę sprawiedliwości. Weźmy inną sprawę â âFaktâ napisał, że rzekomo woziłem rodziców samochodem BOR. Tłumaczyłem się z tego na wszystkich spotkaniach wyborczych. Dlaczego mam o to teraz nie przycisnąć? Za sprawę karną już Axel Springer zapłacił, teraz ma trzy cywilne â moją, taty i mamy. Gdy byłem posłem nie stać mnie było na wytaczanie procesów. A teraz mnie stać. Poza tym mam pracowników, którzy mogą się zająć moimi prywatnymi sprawami. Sytuacja jest inna i chcę sprawiedliwości.
Chce pan wysokich odszkodowań?
Bardziej zależy mi na tym, by mnie przeproszono tak, jak Zbigniew Ziobro ma przeprosić Garlickiego: po emisji Wiadomości czy Faktów. Wydawnictwo Axel Springer będzie na to stać.
Uważa pan wyrok wobec Ziobry za sprawiedliwy?
Nie. Minister, który wypowiada się w ramach swych kompetencji powinien być sądzony wyłącznie przez Trybunał Stanu.
Ale on zrobił ogromną szkodę zawodową i prywatną człowiekowi, sugerując, że zabijał pacjentów.
Być może. Ale art. 156 konstytucji mówi, że minister, który działa w ramach swych kompetencji, jeżeli narusza ustawę, jest oceniany przez Trybunał Stanu. Gdyby ministrowie musieli płacić kary za to co zrobią lub powiedzą, to nikt by nie chciał zostać ministrem. A Ziobro powiedział o tym, co zrobiła prokuratura. Później umorzono postępowanie, ale sądzenie ministra za decyzje prokuratora to absurd. Sąd powinien był taki pozew odrzucić z powodu niemożliwości osądzenia w innym trybie niż przed Trybunałem Stanu.
A Trybunał powinien się zająć tą sprawą?
W moim przekonaniu â nie. Jeśli ktoś powinien odpowiadać, to ten prokurator, który postawił zarzuty Mirosławowi G. w tej sprawie.
Czyli trwa teraz polowanie na PiS?
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Nie żal mi PiS jako formacji. Natomiast mówię uczciwie o sytuacjach, które moim zdaniem są sprzeczne z prawem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|